piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 3

Przebudziłam się dość późno. Jednak kiedy zaczęłam kontaktować spostrzegłam że Paula nie było już obok mnie. Zgramoliłam się z kanapy i poszłam do kuchni.
Na blacie był tależ z goframi oraz sok pomarańczowy, jednak pod tależem był liścik. A jego teść była następująca: Wybacz że tak szybko poszedłem. Mam nadzięję że nie będziesz zła, Smacznego. :) - Paul .
Od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Po zjedzeniu śniadania przygotowanego przez przyjmującego. Ogarnęłam się i jak codzień śiątek,piątek czy niedziela treningi a co za tym idzie... Fotograf nie pauzuje.
Po 30 minutach byłam już na Podpromiu. Siedząc w górnych sektorach zatracona w przygotowaniu aparatu do swojej pracy podszedł do mnie Lotman.
-Smakowało śniadanie? -zapytał
-Przestraszyłeś mnie! -krzyknęłam
-Ale tak smakowało nawet bardzo. -posłałam uśmiech w stronę siatkarza.
-Bardzo się cieszę. Jeśli pozwolisz mogę Ci takie codziennie robić.-uśmiechął się Paul
-Właśnie... Słuchaj Paul... -nie skończyłam zdania a trener zawołał chłopaków na zbiórkę.
-schodząc ze schodów. Paul krzynkął:
-Później zadzwonie.
Jak to zwykle na treningu robiłam masę zdjęć chłopakom.
-Krzysiu obróć się na moment -zawołałam do naszeglo libero
-Ależ proszę Cię bardzo. -mówiąc to zaczął pozować do zdjęć.
-Nie no urodzony model... -śmiejąc się pstrykałam zdjęcia Igle.
-Krzysiek co to ma być pokaz mody czy trening? -zapytał lekko podenerwowany Kowal
-Oczywiście trenerze. Już spokój.
Dziś wyszłam wcześniej z treningu . Kiedy dotarłam do domu było około 15:00. Przebrałam się w luźne ciuchy i zaległam przed telewizorem. Zaczęłam oglądać jakiś film bardzoo wciągający ale jak zwykle moje zainteresowanie musiał przerwać mój kochany telefon. Jednak odebrałam go z wielkim entuzjazmem gdyż dzwonił to Lotman. Odebrałam.
-O czym chciałaś ze mnę porozmawiać? -zapytał.
-Wiesz to nie jest rozmowa na telefon. Jeżeli jesteś ciekawy to wpadnij do mnie i pogadamy.
-Ok. W takim razie będę za godzinkę.
-Czekam. Do zobaczenia. - po tych słowach się rozłączyłam.
Przebrałam się w coś bardziej odpowiedniego. Ogarnęłam mieszkanie i czekałam na swojego gościa. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie mógł to być nikt inny jak tylko On.
-Wejdź proszę. -powiedziałam zapraszając go do środka
-Coś się stało zawsze witałaś mnie z uśmiechem na twarzy.? -zapytał lekko poddenerwowany amerykanin
-Właściwie to nie... Sama już nie wiem co mam o tym myśleć. Właściwie to o nas. -w tym monecie usiedliśmy na kanape
-Słuchaj, pamiętasz rano wspominałaeś że się jak się zgodzę to będziesz mi robił codziennie śniadania i wogóle. Dzień wcześniej usypiam w twoich ramionach na kanapie. Możesz mi wyjaśnić o  co w tym chodzi? -zapytałam z nutą rządania w głosie.
-Posłuchaj Blanka, to nie bez przyczyny. Bardzo ale to bardzo mi się podobasz i po prostu nie wiem jak Ci to okazać. Mam nadzieję że się nie gniewasz.
-Nie, skąd to znaczy ... Zakochałeś się we mnie? -długo biłam się z myślami czy zadać mu to pytanie jednak się odważyłam.
-Tak. Śnisz mi się codziennie, cały czas mam przed oczami twój uśmiech. A czy czujesz do mnie to samo? -z większym uczuciem, nadzieją w głosie nie mógł tego powiedzieć.
-Tak to samo od czasu kiedy się poznaliśmy na hali. -powiedziałam szczęśliwym tonem.
-W takim razie Blanko. Czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną?
-Oczywiście że chce.
Powiedziałam ze łzami w oczach i ogromnym sercem wypełnionym od tamtej chwili miłością i szczęściem do mojego przyjmującego. Nawet się nie spostrzegłam a nasze usta się połączyły. Czułam wtedy radość, bezpieczeństwo w jego ramionach po prostu uczucie nie do opisania.
Kiedy już się o siebie oderwaliśmy Paul wyszeptał mi szarmancko do ucha:
-Kocham cię najdroższa.
Po czym podziękowałam mu pocałunkiem oraz szczerym usmiechem. Nie marzyłam o niczym innym jak tylko zostać w jego ramionach do końca świata.....

Macie tutaj 3 rozdział. Mam nadzieję że się podoba. :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ =*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz