wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 23

Przez ostatnie dni cały czas wpatrywałam się w moje słodkie dziewczynki. Przyznam szczerze że czasem ja sama ich nie odróżniałam a Paul to już wcale no bo jak odróżnić dwie krople wody
Jednak po dwóch dniach odróżniałam Werkę od Tosi. Przyznam szczerze że miałam już dość siedzenia w szpitalu. Miałam ochotę wstać z łóżka zabrać małe i wrócić do domu po czym zająć się przygotowaniami do ślubu. Na całe szczęście pomoc w opiece nad dziewczynkami zapewniła moja mama.
Bałam się rodzicielstwa, tego wstawania w nocy. A najgorsze jest wychowanie ich na dobre siatkarki. Tak siatkarki, tatuś powiedział że będzie zadba o rozwój siatkarski córek. Aż się boję... Swoją drogą Lotman mi bardzo pomaga a przynajmniej się stara. Ostatnio trochę rzadziej zjawiał się u mnie w szpitalu lecz nie miałam mu tego za złe. Tydzień po porodzie wypisali nas do domu. Byłam strasznie szczęśliwa. Odebrał nas nie kto inny jak Paul, jednak przed drzwiami do mieszkania kazał mi zasłonić oczy i czekać a on w tym czasie wszedł z małymi do środka. Po chwili weszłam za nimi ku moim oczom ukazali się nasi przyjaciele i znajomi a na zasłonie wisiał transparent "witamy w domu" . Kiedy zaczęłam wszystkim dziękować Paul powiedział że to nie koniec i zaprowadził mnie do nowego pokoju dziewczynek.
-Jak, kiedy, z kim? -wybełkotałam
-Podczas twojego pobytu w szpitalu, wszystkim się zająłem pomagali mi tutaj obecni. -roześmiał się siatkarz po czym rzuciłam się mu na szyję i mocno ucałowałam
-Dziękuję wam wszystkim jesteście cudowni.
Ułożyłam córki do łóżeczka po czym wróciłam do gości. Za około godzinę wszyscy się rozeszli. A ja układałam malutkie ubranka na półkach. Po chwili dołączył do mnie Paul.
-Pięknie to wszystko urządziłeś. Jesteś cudowny.
-A to jeszcze nie wszystko. -uśmiechnął się Amerykanin po czym wyjął zza siebie trzy koszulki meczowe, na których były napisane imiona moje i dziewczynek.
-Wariat z ciebie. Wiesz? -ucałowałam narzeczonego, przez te cały czas nawet zapomniałam jak smakują jego usta, brakowało mi tego.
Wieczorem po całym dniu wrażeń postanowiliśmy się położyć, nie na długo... Werka i Tosia budziły się co jakiś czas nie dając spać zmęczonym rodzicom. Ale wstawałam do nich z chęcią. Nawet śmiesznie to wyglądało jak dwójka zaspanych ludzi kołysze do snu niemowlaki.
Po kilku takich nocach się przyzwyczailiśmy. Kiedy tylko Paul powiedział  swoim rodzicom o tym że mają wnuczki ucieszyli się i postanowili przyjechać do Polski wcześniej. Zdenerwowałam się na wieść o tym gdyż chciałam w spokoju przygotować chrzciny i ślub. A z tego co opowiadał przyjmujący jego mama jest straszną zazdrośnicą. Błagałam go aby to wszystko przełożył ale było już a późno... Bardzo nie lubiłam jak ktoś się wtrącał w nie swoje sprawy. Wtedy uniosłam głowę i stwierdziłam że zrobię to przyjęcie tak jak chce tego Paul, Piotrek, Ola i ja. I nikt nam w tym nie przeszkodzi. Kilka dni potem w niedzielny poranek ze snu wyrwał nas telefon.
-Halo? -zapytał zaspany Paul
-Paul, kochanie mama mówi wyjedź po nas na lotnisko no przecież nie trafimy do was.
-Ok, za chwilę będę...
Pomruczałam pod nosem coś w stylu "oho zaczyna się" . Przykryłam się kołdrą i usnęłam gdyż nie miałam najmniejszej ochoty wstać.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Da Bum Tss! Kolejna część leci w wasze ręce. Ja szczerze powiedziawszy nie jestem z niej w pełni zadowolona, ale to już zostawiam waszej opinii. Czekam na wasze komentarze. 
Pozdrawiam i do następnego. :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ



3 komentarze:

  1. Śliczne te dzieciaczki;) A Paul zachował się jak na ojca przystało, Blanka nie musi się przy nim o nic martwić. Ciekawe czy nie wynikną jakieś komplikacje z powodu przyjazdu rodziców Paula skoro jego mama to taka zazdrośnica.
    Pozdrawiam cię serdecznie

    Lorin |please-stop-us|

    P.S. Zostałaś nominowana do Liebster Award:) Szczegóły na moim blogu http://please-stop-us.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Paul to taki idealny ojciec i narzeczony,aż pozazdrościć *o*
    Mam nadzieję,że nie będzie żadnych problemów z przyjazdem rodziców Lotmana.
    Pozdrawiam i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie słodkie maleństwa, a jaki piękny pokój i przy okazji udana niespodzianka dla ukochanej. Ale mamusia Paula przyjeżdża? Oj coś mi się zdaję, że będzie ciekawie ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń