środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 22

Już dawno nie czułam się tak dobrze jak teraz, oczywiście od strony psychicznej bo z fizyczną troszkę gorzej. Nie ubłagalnie zbliża się termin porodu. Przyznam szczerze strasznie się boję. Z resztą Paul chyba też a może on bardziej niż ja, ale dzięki temu się wspieramy i jest nam raźniej.
Lotman nie pozwala mi nawet wyjść po zakupy nie ważne co kupuję po prostu nie i tyle. Nie wiedziałam że potrafi być aż tak stanowczy. Może to i dobrze bo poza moim wielkim brzuchem prawię nic nie widzę, więc zejście po schodach jest prawie nie możliwe. Całymi dniami oprócz leniuchowania przeglądałam razem z Olą suknie ślubne no bo przecież grunt to dobrze wyglądać na własnej ceremonii... Chłopaków przez ostatni czas i tak prawie wcale nie było gdyż rozpoczęła się faza play-off. Szkoda mi było jedynie tego że nie mogę wspierać drużyny na rzeszowskim Podpromiu, no ale coś za coś.
Pewnego dnia po treningu siedziałyśmy z Olą w salonie i oglądałyśmy w internecie sukienki ślubne. Jednak po chwili wpadli Piotrek i Paul.
-Cześć dziewczyny a co wy tu robicie? -zapytał Pit
-A nic, ciekawego... - szybko machnęłam ręką aby Ola zamknęła laptopa gdyż miałyśmy już wyrane kilka modeli, które się nam podobały.
-No pokażcie nam nie ładnie jest mieć tajemnice przed ukochanym. -po chwili Piotrek wyrwał nam z rąk laptopa
-Oddawaj to! -krzyknęła Ola
-Nie myślcie sobie że przed ślubem zobaczycie nas w sukniach. Zapomnijcie. -skwitowałam wzrokiem Paula aby kazał Piotrowi oddać laptopa.
-Eh, no dobra Pit oddaj im. -posmutniał Lotman
-Dora, dobra macie.
-Dziękujemy,a teraz zajmijcie się czymś innym i dajcie nam w spokoju dokończyć to co zaczęłyśmy.
Chłopcy tylko spuścili głowy i wyszli.
-Ale sobie poszukałyśmy... A co to będzie po ślubie... -roześmiała się Ola a ja jej zawtórowałam
-A właśnie na kiedy masz termin porodu?
-Za kilka dni chyba za 2 dni jakoś tak.
Nie zwróciłyśmy uwagi kiedy zrobił się wieczór. Po całym dniu oglądania przeróżnych kreacji mieniły mi się one wszystkie przed oczami. Nie mogłam się doczekać tego dnia. Nawet już wszyscy koledzy Paula pytali o przygotowania a zwłaszcza Krzysiek.
Następnego dnia z samego rana pożegnałam się z Paulem. Musiał już rankiem wstawić się na hali ze względu na mecz, który grali o 14:30 nietypowa godzina jednak władze ligi tak zadecydowały. Na Podpromiu Resovia rozgrywała piąty mecz półfinałowy z drużyną z Kędzierzyna-Koźla.
Oczywiście mecz oglądałam razem z moją przyjaciółką w domu tak jak odbywało się to już od 9 miesięcy.
-Jak myślisz wygramy? -zapytałam zdenerwowana Ole
-Jak by inaczej.
Pierwszy set pada łupem "kozłów" ale już w drugim to my jesteśmy górą. Pod koniec drugiego seta poczułam się gorzej.
-Ałaaa! -krzyknęłam
-Jezu, Blanka co ci jest?!
-Chyba rodzę! -zaczęłam się zwijać z bólu.
-Poczekaj, yyy, już dzwonię po pogotowie!
*Perspektywa Paula*
Mecz był zacięty, drugiego seta wygraliśmy rzutem na taśmę. Po wygranej drugiej partii zeszliśmy do szatni na 10 minutową przerwę. Słuchałem uważnie uwag trenera gdy po chwili do szatni weszła Iwona żona Igły.
-Co się stało Iwona? -zapytał Igła
-Yyy, ja właściwie do Paula. Dostałam sms-a od Oli że Blanka zaczęła rodzić!
-Boże już? Gdzie, w którym szpitalu? -zapytałem zdezorientowany a jednocześnie przestraszony
-Tym nie daleko Podpromia!
Najchętniej bym do niej pojechał od razu ale wiedziałem że muszę dokończyć mecz. Wygraliśmy dwa kolejne sety do 15. Awansowaliśmy do finału cieszyłem się ale jak z procy wyskoczyłem z hali i od razu pojechałem do szpitala a koledzy razem ze mną. Przyznam że trochę głupio to wyglądało tylu dwumetrowych mężczyzn na porodówce.
Kiedy byliśmy na miejscu wyszła do nas pielęgniarka.
-Który z panów jest ojcem?
-Ja! -przepchałem się z tłumu
-Więc zapraszam pana doda pan otuchy żonie, która właśnie zaczęła rodzić.
Bałem się ale wszedłem na sale. Ujrzałem Blankę całą w strachu. Z resztą pode mną nogi też zaczęły się uginać. Ale obiecałem sobie że będę twardy. Godzinę później na  świecie przywitałem pierwszą córkę. Lecz potem urwał mi się film.
*Perspektywa Blanki*
Z tego całego zamieszania widzę tylko jak wynoszą nieprzytomnego Lotmana, biedak pewnie nie wytrzymał. Ból jest ogromny ale warto, dla takich chwil warto żyć. Jakieś 30 minut potem było już po wszystkim. Kiedy się obudziłam stała nade mną cała drużyna.
-I jak się czujesz? -zapytał Peter
-Jestem cholernie zmęczona. -uśmiechnęłam się - A gdzie Paul?
Nim skończyłam mówić do sali wszedł Lotman z naszymi córkami na ręku. Tak słodko razem wyglądają, potem dołączyli do nas żony siatkarzy oraz moi rodzie. Ja płakałam ze szczęścia z resztą tak samo jak Paul. Radości nie było końca...
------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie, nie powiem dużo mnie kosztowało napisanie tego rozdziału nie mogłam się skupić... Ale się udało. :) Mam nadzieję że się wam podoba chociaż trochę...
Wczoraj trener Antiga podał skład reprezentacji, który bardzo mi się podoba. A co wy o tym myślicie? :)
Oczywiście jak zwykle czekam na wasze opinie dotyczące rozdziału. ;) Do następnego i pozdrawiam. :* 

7 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze super :* Ale ciekawi mnie o co chodzi z tym na końcu ,,Radości nie było do końca ,, Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na 5 rozdział mojej historii, czyli "On takich głupich dziewcząt, jak ty ma na pęczki!"
    "-Wszystko słyszałaś, prawda? -odsunęłam się od niej.
    -Niestety tak. -w oczach pojawiła się jeszcze większa ilość słonej cieczy.
    -Ale ja naprawdę go kocham, babciu! -wyrzuciłam z siebie i ponownie się w nią wtuliłam."
    http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/2014/04/5-on-takich-gupich-dziewczat-jak-ty-ma.html
    Pozdrawiam,
    OL. ;>
    Ps. Przepraszam za spam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 6 rozdział u siebie:
      "Mijając halę Legionów zamknęłam powieki, a spod nich wypłynęły kolejne łzy. Straciłam go. Straciłam osobę, na której tak bardzo mi zależało. Nie miałam innego wyboru. Znienawidzi mnie. Będzie mnie przeklinać i wyzywać. Nie ma to jak zerwać nawet, nie mówiąc o tym wprost. Do czegoś takiego zdolna jestem tylko ja."
      http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/2014/04/6-straciam-go-straciam-osobe-na-ktorej.html
      Pozdrawiam,
      OL. ;>

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły na : http://volleyball-and-me.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski *o*
    Jak ja się cieszę z ich związku,będą super rodzicami ;)
    zapraszam też do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż na samym końcu nie mogłam się powstrzymać od nucenia "to miłość rośnie wokół nas". Będą na pewno wspaniałą rodziną, powiem więcej oni już nią są! ;)

    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu rozdział pełen miłości i szczęścia:) Biedny Paul nie wytrzymał napięcia, ale trudno się dziwić, w końcu od razu urodziły mu się dwie córki;) Czekam na kolejny i zapraszam do siebie

    Lorin |please-stop-us|

    OdpowiedzUsuń