poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 12

Związek mój i Paula układa się jak na razie dobrze. Żeby nie zapeszyć mówiąc idealnie. Nikolay chyba też już odpuścił widząc że ja i Lotman to coś poważnego. Nareszcie wszystko zaczęło się układać. Ale miałam dziwne uczucie jak by to była dopiero cisza przed burzą...
Wstałam zaraz rano, postanowiłam zrobić śniadanie dla mnie i dla Paula. Ubrałam się i poszłam do kuchni, wyjęłam potrzebne produkty na naleśniki i zaczęłam przygotowywać naleśniki. Starałam się robić wszystko tak cicho jak tylko się da. Na próżno. Stłukłam szklankę, budząc przy tym Paula. Zdążyłam tylko wymamrotać pod nosem coś w stylu cholera a do kuchni wszedł przestraszony Amerykanin.
-Blanka skarbie co się stało?!
-Szklankę stłukłam, nic wielkiego.
-Nic się nie stało? Nie skaleczyłaś się?
-Nie. - schowałam ręce za siebie ewidentnie ukrywając poranione dłonie
-Mhm, pokazuj. -po tych słowach przyjmującego pokazałam mu moje pokaleczone dłonie.
-Nic wielkiego tylko nakleić plaster.
-Masz całe ręce we krwi i ty mi mówisz że tylko plaster nakleić?!
Lotman wpadł w histerię, z pozoru taki opanowany a na widok moich poranionych rąk przestraszył się jak dziecko, jednak nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie że tak się mną przejął w tym momencie. Po chwili zaopatrywał mi rany.
-Już wystarczy do wesela się zagoi. -zaśmiałam się
-No właśnie skarbie skoro już się wszystko z nami wyjaśniło i w ogóle jest dobrze, to może zaczniemy myśleć o przygotowaniach do ślubu?
-Też tak myślę. Ale możemy wrócić do tej rozmowy po treningu, który masz za jakieś 30 minut?
-Jasna cholera! - krzyknął Paul
-Torba w przedpokoju. -Uśmiechnęłam się stojąc oparta o blat kuchni z kubkiem zielonej herbaty w ręku.
-Dzięki jesteś kochana. -przed wyjściem Lotman ucałował mnie w czoło po czym wyszedł z mieszkania.
Ja mimo ran na dłoniach postanowiłam posprzątać szkło z podłogi, schowałam też wcześniej wyjęte produkty z powrotem do szafki. Potem chwyciłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Oli gdyż nie chciałam spędzać większość dnia sama. Umówiłyśmy się u niej. Ubrałam się, zamknęłam mieszkanie i wyszłam.
Po kilku minutach byłam już na miejscu. Zapukałam do drzwi czekając aż ktoś mi otworzy.
-Hej, wejdź. -w drzwiach ukazała się Ola
-Cześć, dzięki.
-I jak tam z Paulem? Wszystko dobrze?
-Tak, jak najbardziej a u ciebie i u Piotrka jak wam się układa? - Ola nic nie mówiąc podeszła do mnie pokazując pierscionek zaręczynowy.
-Nie gadaj! -szczęka mi opadła z wrażenia
-Tak, Piotr mi się oświadczył. -przytuliłam Ole ze szczęścia
-Gratuluje kochana!
-Blanka mogę cię o coś poprosić?
-Jasne, mów o co chodzi.
-Zostaniesz moją świadkową na ślubie?
-Ja? Na prawdę?
-Tak, zgodzisz się błagam.
-Oczywiście że się zgadzam.
-Dziękuję.

*Oczami Paula*
Wracając z treningu myślałem o tym co powiedział mi Piotrek podczas treningu, właściwie to byłby nie zły pomysł ciekawe co na to Blanka.... Jeszcze tylko wstąpie po kwiaty dla Blanki.

*Oczami Blanki*
Postanowiłam już wracać, Paul miał być już po treningu więc zaraz pewnie będzie w domu. Po drodze zrobiłam zakupy aby przygotować obiad. Tak jak miałam w planie tak zrobiłam, przygotowałam obiad co zajęło mi około 1,5 godziny. Usiadłam na kanapie czytając Przegląd Sportowy.
Po chwili do mieszkania wszedł Paul, kompletnie go nie słyszałam. Nagle przed oczyma pojawił się ogromny bukiet pięknych czerwonych róż. Obróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Lotmana.
-Jej to dla mnie. -wstałam z kanapy
-Nie nie dla ciebie a najpiękniejszej, najukochańszej kobiety na świecie. -wzięłam bukiet do ręki a Paul wziął mnie na ręce kręcąc się jak wariat po pokoju...
-Kocham cię. Dziękuję. -pocałowałam przyjmującego w usta. -A teraz siadaj bo obiad stygnie.
Po chwili byliśmy już w trakcie obiadu rozmawiając o zaręczynach Pita i Oli.
-Skarbie, a może weźmiemy ślub razem z nimi w tym samym dniu?
-Co prawda Ola mnie prosiła o to abym została jej swiadkową, ale mnie się pomysł podoba.
-Rozmawiałem z Piotrkiem ma pogadać z Olą.
-W każdym razie mnie się pomysł podoba.
--------------------------------------------------------------
Kolejna część 12! Może rozdział nie jest idealny ale tak jak wspomniała bohaterka to dopiero cisza przed burzą... ;) Nie będę zdradzać szczegółów.  Do następnego rozdziału....


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ


3 komentarze:

  1. Boskie :)
    A ten pomysł o ślubie w jednym dniu :D Zajebisty :D
    Czekam na nn :)
    Zapraszam i do mnie :D Pozdr ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. :) Do Cb nie musisz zapraszać, zaglądam codziennie. ;)

      Usuń
  2. Jejku,zakochałam sie,heh :D ;) <33 CUDOWNY!!!!!!!!!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń