środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 15

Pierwsza moja myśl-bliźniaki?! To nie możliwe... Cieszyłam się chyba tak samo jak w momencie gdy Paul mi się oświadczał. No właśnie Paul, ciekawe co będzie gdy się dowie.... Mam nadzieję że będzie szczęśliwy.
Umówiłam się już na kolejną wizytę u pani doktor. Wracając wstąpiłam na Podpromie, chłopcy mieli trening. Cicho usiadłam na trybunach, nikt nawet nie zauważył że przyszłam. Przyglądałam się zawodnikom, trochę mi szkoda było na samą myśl o tym że za niedługo będę musiała odpuścić na jakiś czas pracę w klubie. Strasznie polubiłam tę robotę.
Ku mojemu zdziwieniu na boisku nie było Nikolaya, ciekawe dlaczego go nie ma na treningu. Po kilku chwilach dostrzegł mnie Krzysiek. Mieli akurat przerwę więc podszedł do mnie.
-Hej Blanka. -przywitał się
-Witam cię Krzysiu.
-Co u ciebie? Dawno cię nie widziałem.
-Tak, aż 2 dni temu na meczu, ale wiesz przez ten czas nic się bardzo nie zmieniło. -dobrze że się powstrzymałam, już miałam mu wygadać że jestem w ciąży a na dodatek bliźniaczej. - A co u was? Jak Iwona i maluchy?
-Dajemy radę. -uciął krótko Igła gdyż widział zmierzającego w  naszą stronę Lotmana
-Cześć skarbie, nie mówiłaś że przyjdziesz.
-Bo nie wiedziałam, chciałam zrobić wam niespodziankę.
Pomyślałam że nie mogę już dłużej czekać i muszę mu powiedzieć o tym że zostanie ojcem. Poprosiłam go na osobność. Czułam jak język plątał mi się w ustach ze strachu.
-Skarbie byłam u lekarza... -nie zdążyłam powiedzieć do końca
-Kochanie co ci jest? Dlaczego byłaś u lekarza?
-Byłam u lekarza dlatego że jestem w ciąży, będziemy mieć bliźniaki.
-Zostanę ojcem?! -zapytał oszołomiony Amerykanin
-Tak.
Paul zemdlał. Od razu zaczęłam go cucić, po chwili przybiegła reszta Resoviaków wypytując mnie co się stało a ja nie regując na ich pytania próbowałam dobudzić narzeczonego.
 Jakieś 10 minut później, przyjmujący stał na równych nogach. Alek zapytał Paula.
-Stary co się stało?
Lotman popatrzył na mnie a ja się tylko uśmiechnęłam w geście tego że może im o wszystkim powiedzieć.
-Co się stało?! A to się stało chłopaki że będę ojcem! -wykrzyczał siatkarz
-Ej słuchajcie nasz Loti będzie tatuśkiem! -krzyczał Krzysiek
Podbiegli do nas wszyscy po czym zaczęli nam gratulować. Kiedy już fala radości ustała podeszłam do trenera zapytać dlaczego nie ma Pencheva na treningu. Okazało się że jest na jakiś badaniach, bo podejrzewają u niego jakiś uraz. Trochę zrobiło mi się go żal. Jednak nie dając nic po sobie poznać wróciłam do Paula i reszty. Po upływie godziny wróciliśmy do domu. Idąc po schodach Lotman wziął mnie na ręce.
-Czyś ty oszalał?! Puść mnie.
-Kochanie nie możesz się przemęczać! Pozwól że ja się teraz wszystkim zajmę.
-Hmm... odpowiada mi taki układ.
-Sama widzisz. - wtuliłam się w niego a po chwili odstawił mnie
Nie cieszyliśmy się długo spokojem, po chwili do mieszkania wpadła ucieszona Ola z Piotrkiem.
-Kochani jak ja się cieszę! -przytuliła nas Ola po niej podszedł Pit i pogratulował nam.
-Na pewno będziecie świetnymi rodzicami. A płeć dziecka znacie?
-Nie znamy płci dzieci.
-Jak to dzieci?
-Tak to kochana że spodziewamy się bliźniaków.
-Serio?!
-Serio,serio. -zaśmiałam się
- Nie wierzę, to cudownie.
W trakcie rozmowy wyszło że Nikolay ma uraz kolana i nie pojedzie na najbliższy wyjazdowy mecz pasiaków. Więc ja też będę musiała zostać robić mu opatrunki itp. Paul na pewno nie był z tego powodu szczęśliwy no ale musiał jakoś to przeboleć. Już słyszałam jak mój telefon dzwoni przez 24 h na dobę...
Miałam tylko nadzieję że nie wie jeszcze nic o mojej ciąży.
Skoro chłopaki wyjeżdżają o 22:00 z Rzeszowa to postanowiłyśmy z Olką że do powrotu drużyny z meczu będzie u mnie. Mi odpowiadał taki układ gdyż nie muszę być sam na sam z Penchevem.
Nadszedł kolejny dzień wstałyśmy z Olą dopiero około 10:30. Ogarnęłyśmy mieszkanie bo urządzając sobie nocne oglądanie filmów troszkę się nabałaganiło...
Potem siedziałyśmy na kanapie gadając o byle czym. Rozmowę przerywał nam co chwilę martwiący się Paul. A tak na prawdę dzwonił sprawdzić czy nie ma razem z nami Nikolaya. O wilku mowa po 5 minutach od mojej rozmowy z Lotmanem do drzwi zapukał właśnie Niko miałam mu dać jakieś plastry na kolano.
*OCZAMI NIKOLAYA*
Bałem się tego spotkania z Blanką, za każdym razem jak ją widzę nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jednak po chwili zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Olka narzeczona Piotrka.
-Cześć Nikolay.
-Hej.
- Wejdź Blanka już idzie, szuka dla ciebie tych plastrów.
-Dzięki.
Siedząc razem z Olką w salonie przyszła do nas Blanka.
-O hej, to są te opatrunki na opakowaniu wszystko piszę.
-Okej, dzięki za plastry. Nie będę wam przeszkadzał. Będę już leciał
-Tak szybko? Nie przeszkadzasz. Może się czegoś napijesz z nami? Kawa, herbata a może  coś mocniejszego?
-Blanka coś mocniejszego? Przecież ty w ciąży jesteś do cholery! ... Ups przepraszam. -spuściła głowę Ola

Co jakiej ciąży?! Kobieta, którą kocham będzie mieć dzieci z innym facetem?! To nie może być prawda... Nie mam już dla kogo żyć, moje życie nie ma sensu... -pomyślałem po czym wybiegłem z mieszkania.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest oto 15 część, nie jest ona najlepsza a przynajmniej ja nie jestem z niej zadowolona. Jak myślicie co zrobi Nikolay po tym jak się dowiedział że Blanka jest w ciąży? Czekam na wasze propozycję. ;) Pozdrawiam, do następnego. :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 14

Jak można być takim idiotą? Rozwalać ludziom życie tylko po to by czerpać z tego radość? Jaką radość?! To jest chore... A wydawał się taki miły, słodki i te jego oczy...  O czym ty myślisz? Ogarnij się do cholery! Za niedługo wychodzisz za Paula myśl o nim o przygotowaniach o pracy.  Takie myśli mi przychodziły do głowy przez całą noc po tej bójce chłopaków. Dziwiłam się sama sobie, żeby takie rzeczy myśleć o człowieku, który chcę być ze mną za wszelką cenę? Sama już nic z tego nie wiem. Bo z drugiej strony dlaczego mam się mścić na Penchevie skoro mu się podobam? Albo się nie podobam a jego hobby to rozwalanie ludziom związków.
Nie mogłam już wyleżeć z tego natłoku myśli więc wstałam poszłam do kuchni i usiadłam przy stole ze szklanką wody w ręku starając się nie myśleć. Ale i tak wiedziałam że nie dam rady się odprężyć i zasnąć. Na całe szczęście jutro mam wolne. Nie zauważyłam a obok mnie usiadł zaspany Paul. Przytulił się do mnie i powiedział: -Dlaczego nie śpisz? Stało się coś?
-Nic się nie stało... Właściwie to sama nie wiem..
-Powiedz mi o czym tak myślisz pomyślimy razem.
-Nie będę cię zamartwiać moimi problemami.
-No mów, twoje problemy to i moje. -Paul  ucałował mnie w policzek ja wtulając się w niego zaczęłam mówić.
-Myślę o tej waszej bijatyce o tym co ja powiedziałam do Nikolaya a co on powiedział jeszcze kiedyś jak nas widziałeś.
-Kochanie, proszę nie myśl o nim. I tak już zbyt dużo namieszał w naszym życiu. Nie myślmy już o nim. Liczy się tylko nasza dwójka i to że za nie długo będziemy szczęśliwym małżeństwem.
-Masz rację. Kocham cię. - Lotman wziął mnie na ręce
-Ej co ty wyprawiasz. Puść mnie wariacie - roześmiałam się.
-A teraz idziemy spać, bo będziesz jutro nie wyspana słońce.
-Na prawdę chodzi ci tylko o to że nie wyspana czy o to że rano przed treningiem nie będzie chciało ci się robić śniadania?
-Yyy no wiesz...właściwie to masz rację. -stanęłam na równe nogi.
-To śpisz na kanapie. -zamknęłam drzwi do sypialni po czym głośno się zaśmiałam
-Blanka skarbie ty moje, otwórz. Proszę.
-Nie, kanapa!
-Nie no ogień nie dziewczyna -wyszeptał pod nosem przyjmujący i położył się na kanapie a ja otworzyłam drzwi.
-No chodź, zlituję się nad tobą.
-Ach tak?!
-No tak. -Lotman wstał z kanapy i zaczął mnie łaskotać.
-Przestań no! Do cholery jest 2:30 nad ranem. -nie reagując na moje prośby łaskotał mnie dalej co potem przerodziło się w pocałunki.
To jak gdyby jeden moment, jedna chwila...
Około 9:00 musiałam wstać, przygotować śniadanie dla Paula bo on nie raczył sobie samemu zrobić jak zwykle z resztą. Po 30 minutach wstał.
-Proszę, proszę witamy naszą śpiącą królewnę! -roześmiałam się
-Haha, bardzo śmieszne. -mimo tego żartu otrzymałam buziaka na dzień dobry
-Śniadanie dla mojego zaspanego księcia. -podałam mu talerz z jajecznicą.
-Dzięki. -usiadłam obok jedzącego Paula. Wstałam aby napić się herbaty ale zakręciło mi się w głowie po czym momentalnie usiadłam na krześle.
-Blanka co ci jest, skarbie?! -zapytał przestraszony Amerykanin
-Nie, nic po prostu za szybko wstałam.
-Na pewno nic ci nie jest?
-Tak na pewno idź już na trening bo się spóźnisz.
-Okej, ale jak by coś to dzwoń, od razu przyjdę.
-Idź już.

Z perspektywy Paula
Ciekawe co jej się stało na wszelki wypadek zadzwonię do Olki niech z nią posiedzi, bo nie podoba mi się stan zdrowia Blanki. Ola na szczęście zgodziła się przyjść. Więc byłe już spokojny i mogłem udać się na trening.

Z perspektywy Blanki
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Z trudem wstałam od stołu i poszłam otworzyć. Była to Ola.
-Cześć kochana.
-Cześć, mogę wiedzieć czemu zawdzięczam twoją wizytę?
-Lotman mnie prosił żebym przyszła ponoć nie czujesz się najlepiej.
-To nic poważnego po prostu nie wyspałam się dzisiaj i tyle.
-Mhm, jasne ty się nie wyspałaś czo oboje się nie wyspaliście?
-Skąd ty to wszystko wiesz?
-Wiedziałam.
-Dobra, wchodź nie będziemy rozmawiać przez próg.

*Kilka dni później*
Czułam się jeszcze gorzej ciągłe mdłości, zawroty głowy. I jeszcze nic nie mogłam jeść. Nie mogłam już patrzeć na Lotmana, który o dziwo jeszcze nie wywiózł mnie do szpitala. Pewnego dnia po pewnych przeczuciach postanowiłam się wybrać do lekarza- ginekologa.
Poczekałam 15 minut przed gabinetem. Potem weszłam do środka.
-Dzień dobry pani doktor. Chciałam się dowiedzieć czy jestem w ciąży.
-W takim razie zapraszam na fotel. -chwilę później czekałam już na to co powie lekarka.
-Czy w pani lub narzeczonego rodzinie miał ktoś bliźniaki?
-Nie raczej nie. -odpowiedziałam, nie spodziewając się tego co za chwilę usłyszę.
-Jest pani w ciąży, spodziewa się pani bliźniąt.
--------------------------------------------------------------
Tadam jest 14 część, trochę nie udana ale cóż. :) Jak myślicie jaka będzie reakcja Paula na wieść o tym że zostanie ojcem, a jak zareaguje Penchev? Czekam na wasze pomysły i propozycję. ;) Do następnego...

PS. Dziękuję za 2000 wyświetleń. Kochani jesteście *.* 

 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 13

 Jak dla mnie pomysł z tym ślubem był dobry. Ale i tak z całą ceremonią musimy poczekać aż się skończy sezon albo jak nie będziemy rozgrywać meczy co 3 dni. Rozmawiałam z Olą, jej też się podoba pomysł wymyślony przez chłopaków. Jednak dziś nadszedł bardzo ważny oraz wyczekiwany mecz z Koziołkami. Co znaczyło dla mnie- zdjęcia, filmy, wywiady i tak w kółko. Spędziłam cały dzień na Podpromiu. Można powiedzieć że dziś pracowałam na pełnych obrotach. Najpierw o 9:00 rano trening Resovi i ZAKSY. Więc przydało by się zrobić parę zdjęć. Potem po treningu nasi chłopcy mieli masaż więc to też moja brożka, no ale czego się nie robi dla tych chłopaków...
Nadszedł wieczór. Pierwsi kibice zaczęli się pojawiać na trybunach. Ja z gotowym sprzętem czekałam aż obydwie drużyny wyjdą na boisko. Długo nie trzeba było czekać. Po około pół godzinach rozpoczął się mecz. Pierwszy set padł łupem Rzeszowiaków. Ale w kolejnych poszło gorzej niż myślałam. Na całe szczęście wygraliśmy w zadowalającym stosunku 3:0 ! Kibice również dopisali jak zawsze. A ja nareszcie byłam zadowolona z materiałów, które zgromadziłam podczas spotkania. Po meczu udałam się na konferencję prasową z Alkiem i trenerem.
Zeszłam z powrotem na boisko. Paul rozdawał autografy, więc ja usiadłam na schodach czekając aż skończy. Po około godzinie kolejka z fanami wcale się nie zmniejszała a ja zmęczona jak nigdy podeszłam do mojego narzeczonego mówiąc:
-Przepraszam kochani ale Paul już jest zmęczony. -po tych słowach odciągnęłam go od kolejki a on nie zważając na ludzi różnych fotografów objął mnie po czym wpił swoje usta w moje. Myślałam że odpłynę...
-Gdyby nie ja stał byś tu do rana.
-Wiem, nie potrafię nikomu odmówić zdjęcia czy podpisu.
-Ooo mój cały Lotman, dobry do bólu -zaśmiałam się.
-Leć się przebierać czekam w samochodzie.
-Okej.
Godzinę później dotarliśmy do domu. Ja musiałam się wyspać gdyż od rana znów miałam pełno pracy, a mianowicie zmontować filmik do "Asseco Resovia Tv" a potem jeszcze kolejny masaż. Oni to mają dobrze nawet po meczu wygranym 3:0 mają masaż jaki ten świat jest nie sprawiedliwy... Kiedy tylko weszliśmy do mieszkania od razu wzięłam prysznic i poszłam spać.
Rano obudził mnie, huk miasta. Od razu po otworzeniu okna spostrzegłam że balkon jest otwarty. Nie wychodziłam z łóżka. Po chwili drzwi do pokoju się otwarły, stał w nich Paul z tacką, na której było śniadanie.
-Proszę bardzo to dla ciebie królewno. -ucałował mnie na przywitanie Amerykanin
-Ojej na prawdę, jakiś ty kochany, dziękuję. -odwzajemniłam jego delikatny pocałunek, po czym zabrałam się do jedzenia.
-Masz dzisiaj jakiś trening?
-Nie mam. Więc ty sobie spokojnie pracuj a ja przygotuję kolację.
-A na masaż do mnie nie przyjdziesz?
-Hmm, myślałem że ja będę miał jakiś specjalny masaż po kolacji...
-Głupek. - wybuchliśmy śmiechem. -Ale rozważę twój pomysł
Po przygotowanym przez Paula śniadaniu, ubrałam się lekko pomalowałam i ruszyłam na Podpromie.
Tak jak miałam w planach najpierw zmontowałam filmik a następnie zaczęli schodzić się chłopcy na masaż. Jak zwykle była miła atmosfera, do czasu aż zjawił się Nikolay...
-Mogę wejść?
-Wejdź, zaczekaj chwilę a ja przyniosę olejek. - Penchev oparł się o biurko i uśmiechnął się.
-Co cię tak bawi?
-Liczyłem na jakiś masaż gratis, u mnie w mieszkaniu.
-Że co proszę?! -w tym momencie byłam wyprowadzona z równowagi jak nigdy
-To co słyszysz kochanie...
-Chyba nie pamiętam żebyśmy przechodzili na pieszczotliwe słówka!
Niko podszedł do nie po czym delikatnie złapał mnie za podbródek.
-Co ty znowu robisz\? -strąciłam jego rękę z mojej brody
-Nie mów mi że nie chcesz  powtórzyć tego pocałunku?
-Człowieku ty jesteś nie normalny, opanuj się! Przez ciebie o mało nie rozpadł się związek mój i Paula!
-Dla mnie mała strata!
-Pewnie bo tobie się wydaje że wywrócisz tymi twoimi boskimi oczami i każdą będziesz mieć?!
-Sama powiedziałaś boskimi!
-Nie denerwuj mnie! -nawet nie spostrzegliśmy się kiedy zaczęliśmy krzyczeć. Pod drzwiami stali Krzysiek, Piotrek, Alek i Dawid. Widziałam ich ale nie miałam siły krzyczeć na nich żeby się nie wtrącali.
-Ale ja cię nie denerwuje. - Niko znów do mnie podszedł, nagle do gabinetu wparował wkurzony Lotman.
-CZŁOWIEKU CO TY ZNOWU CHCESZ OD MOJEJ NARZECZONEJ?!
Już wtedy wiedziałam że któryś z chłopaków pod drzwiami zadzwonił po Paula.
-Ja nic, rozmawiamy sobie o nas.
-Nie wkur*wiaj mnie! Bo ci coś zrobię.
-Ooo proszę będziemy się bić?! No dawaj! -nim się spostrzegłam chłopaki zaczęli się bić. Do pokoju wparował Igłą, który próbował ich rozdzielić a który sam został uderzony przez przypadek.
-Ej, przestańcie!! -krzyknęłam, całe zajście usłyszał trener, wpadł do nas po czym swoim stanowczym głosem rozkazał chłopakom przestać się bić a mnie kazał ich obejrzeć.
Na całe szczęście skończyło się tylko na podbitych oczach rozciętej wardze i krwotoku z nosa.
-Nie no idioci! -powtarzałam od nosem opatrując chłopaków.
-A tobie Paul co przyszło do głowy żeby się z nim bić, mogłeś się domyślić że będzie chciał cię sprowokować!
-Wiem no , przepraszam skarbie. -Nikolay się roześmiał.
-A ty się zamknij z tobą jeszcze nie skończyłam! -pogroziłam Bułgarowi
Po "akcji reanimacyjnej" wróciliśmy do domu. Gdzie czekał już powiadomiony o całym zajściu Piotrek. Oni siedząc na kanapie rozmawiali a ja myślałam jak zemścić się na Penchevie....
-----------------------------------------------------------------------------------
Jest oto 13 (mam nadzieję nie pechowy) rozdział. Pierwszy raz dodaję coś z dnia na dzień... :) I zapewne ostatni raz. :p Chciałabym pozdrowić z tego miejsca moją koleżankę Sylwię T. która o to mnie prosiła.

Czekam na wasze opinie odnośnie tej części. :D

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 12

Związek mój i Paula układa się jak na razie dobrze. Żeby nie zapeszyć mówiąc idealnie. Nikolay chyba też już odpuścił widząc że ja i Lotman to coś poważnego. Nareszcie wszystko zaczęło się układać. Ale miałam dziwne uczucie jak by to była dopiero cisza przed burzą...
Wstałam zaraz rano, postanowiłam zrobić śniadanie dla mnie i dla Paula. Ubrałam się i poszłam do kuchni, wyjęłam potrzebne produkty na naleśniki i zaczęłam przygotowywać naleśniki. Starałam się robić wszystko tak cicho jak tylko się da. Na próżno. Stłukłam szklankę, budząc przy tym Paula. Zdążyłam tylko wymamrotać pod nosem coś w stylu cholera a do kuchni wszedł przestraszony Amerykanin.
-Blanka skarbie co się stało?!
-Szklankę stłukłam, nic wielkiego.
-Nic się nie stało? Nie skaleczyłaś się?
-Nie. - schowałam ręce za siebie ewidentnie ukrywając poranione dłonie
-Mhm, pokazuj. -po tych słowach przyjmującego pokazałam mu moje pokaleczone dłonie.
-Nic wielkiego tylko nakleić plaster.
-Masz całe ręce we krwi i ty mi mówisz że tylko plaster nakleić?!
Lotman wpadł w histerię, z pozoru taki opanowany a na widok moich poranionych rąk przestraszył się jak dziecko, jednak nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie że tak się mną przejął w tym momencie. Po chwili zaopatrywał mi rany.
-Już wystarczy do wesela się zagoi. -zaśmiałam się
-No właśnie skarbie skoro już się wszystko z nami wyjaśniło i w ogóle jest dobrze, to może zaczniemy myśleć o przygotowaniach do ślubu?
-Też tak myślę. Ale możemy wrócić do tej rozmowy po treningu, który masz za jakieś 30 minut?
-Jasna cholera! - krzyknął Paul
-Torba w przedpokoju. -Uśmiechnęłam się stojąc oparta o blat kuchni z kubkiem zielonej herbaty w ręku.
-Dzięki jesteś kochana. -przed wyjściem Lotman ucałował mnie w czoło po czym wyszedł z mieszkania.
Ja mimo ran na dłoniach postanowiłam posprzątać szkło z podłogi, schowałam też wcześniej wyjęte produkty z powrotem do szafki. Potem chwyciłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Oli gdyż nie chciałam spędzać większość dnia sama. Umówiłyśmy się u niej. Ubrałam się, zamknęłam mieszkanie i wyszłam.
Po kilku minutach byłam już na miejscu. Zapukałam do drzwi czekając aż ktoś mi otworzy.
-Hej, wejdź. -w drzwiach ukazała się Ola
-Cześć, dzięki.
-I jak tam z Paulem? Wszystko dobrze?
-Tak, jak najbardziej a u ciebie i u Piotrka jak wam się układa? - Ola nic nie mówiąc podeszła do mnie pokazując pierscionek zaręczynowy.
-Nie gadaj! -szczęka mi opadła z wrażenia
-Tak, Piotr mi się oświadczył. -przytuliłam Ole ze szczęścia
-Gratuluje kochana!
-Blanka mogę cię o coś poprosić?
-Jasne, mów o co chodzi.
-Zostaniesz moją świadkową na ślubie?
-Ja? Na prawdę?
-Tak, zgodzisz się błagam.
-Oczywiście że się zgadzam.
-Dziękuję.

*Oczami Paula*
Wracając z treningu myślałem o tym co powiedział mi Piotrek podczas treningu, właściwie to byłby nie zły pomysł ciekawe co na to Blanka.... Jeszcze tylko wstąpie po kwiaty dla Blanki.

*Oczami Blanki*
Postanowiłam już wracać, Paul miał być już po treningu więc zaraz pewnie będzie w domu. Po drodze zrobiłam zakupy aby przygotować obiad. Tak jak miałam w planie tak zrobiłam, przygotowałam obiad co zajęło mi około 1,5 godziny. Usiadłam na kanapie czytając Przegląd Sportowy.
Po chwili do mieszkania wszedł Paul, kompletnie go nie słyszałam. Nagle przed oczyma pojawił się ogromny bukiet pięknych czerwonych róż. Obróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Lotmana.
-Jej to dla mnie. -wstałam z kanapy
-Nie nie dla ciebie a najpiękniejszej, najukochańszej kobiety na świecie. -wzięłam bukiet do ręki a Paul wziął mnie na ręce kręcąc się jak wariat po pokoju...
-Kocham cię. Dziękuję. -pocałowałam przyjmującego w usta. -A teraz siadaj bo obiad stygnie.
Po chwili byliśmy już w trakcie obiadu rozmawiając o zaręczynach Pita i Oli.
-Skarbie, a może weźmiemy ślub razem z nimi w tym samym dniu?
-Co prawda Ola mnie prosiła o to abym została jej swiadkową, ale mnie się pomysł podoba.
-Rozmawiałem z Piotrkiem ma pogadać z Olą.
-W każdym razie mnie się pomysł podoba.
--------------------------------------------------------------
Kolejna część 12! Może rozdział nie jest idealny ale tak jak wspomniała bohaterka to dopiero cisza przed burzą... ;) Nie będę zdradzać szczegółów.  Do następnego rozdziału....


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ


wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 11

 Wstałam dosyć późno jak na mnie, weszłam do kuchni gdzie siedzieli Ola i Piotrek. Usiadłam obok nich i schowałam głowę w dłonie.
-Jak się spało? -zapytał Chichy Pit
-Tragicznie nie było, ale wspaniale też nie.... - odpowiedziałam oschle, po czym wstałam idąc stronę drzwi.
-A panienka gdzie się wybiera? -zapytała zdziwiona Ola
-Do siebie.
-Jak to do siebie? W takim stanie na ulice nie wyjdziesz, przynajmniej ja cię nie wypuszczę. Siadaj, zjemy śniadanie, potem pożyczę ci jakieś ubrania i Piotrek odwiezie cię do domu.
-Dziękuję kochani jesteście ale nie mogę nadużywać waszej gościnności.
-Co ty gadasz siadaj słuchaj co mówi Ola! -powiedział Piotrek
-Okej, okej już siadam -taj jak mi kazali usiadłam przy stole i próbowałam coś przełknąć ale było to prawie nie możliwe.
Około godzinę później ogarnęłam się i w ubraniach pożyczonych od mojej przyjaciółki ruszyłam w stronę Podpromia, co prawda miał mnie podwieźć Pit ale stanowczo podziękowałam mówiąc że wolę się przejść. Chłopaki nie mieli dziś treningu więc nie musiałam się stresować spotkaniem z Nikolayem i Paulem chociaż z tym drugim i tak będę musiała się zobaczyć wieczorem kiedy w końcu wrócę do domu.
Po jakimś czasie doszłam na miejsce. Zaszyłam się w swoim gabinecie i zajęłam się papierkową robotą a konkretnie zamawianiem olejków do masażu i takie tam pierdoły. Jeszcze nigdy praca, którą tak lubiłam nie sprawiała mi przyjemności. Jednak nie dziwiłam się sama sobie.
Kiedy tonęłam w nazwach tych wszystkich olejków, świeczek, kadzidełek itd. usłyszałam pukanie do drzwi. Urwałam krótkie -proszę. W drzwiach pojawiła się Iwona żona Krzyśka, która co prawda też pracowała w Resovii tylko w drużynie młodzieżowej.
-Cześć mała, mogę wejść?
-Tak jasne, w czym mogę ci pomóc Iwonko?
-Właściwie w niczym to ja chcę tobie pomóc.
-Czyli już wiesz?
-Kochana wszyscy już wiedzą. Więc opowiadaj.
-No dobra... -już miałam zaczynać opowiadać kiedy Iwona weszła mi w zdanie.
-Ale nie tutaj, zbieraj się idziemy do Galerii.
-A te zamówienia?
-No chodź, poczekają.
-Idę już idę.
Udałyśmy się do Galerii Rzeszów, najpierw łaziłyśmy po sklepach przy czym odreagowałam część emocji z dnia wczorajszego. Wiedziałam że Iwona nie odpuści i będę jej musiała o wszystkim opowiedzieć co nie będzie dla mnie łatwe, za każdym razem gdy o tym opowiadam to tak jak bym przeżywała to na nowo. Ale wiedziałam że w końcu muszę się z tym zmierzyć. Po udanych zakupach, żona Igły zaproponowała kawę w jednej z malutkich kawiarni w Galerii. Kiedy usiadłyśmy zamówiłyśmy dwa razy espresso.
-Możesz już zaczynać. -uśmiechnęła się Iwona
-Jak chcesz. -zaczęłam jej wszystko opowiadać od początku do końca.
15 minut później.
-No i tak to wszystko wyglądało. -zakończyłam
-Uu, widzę że poszło o nie byle co....
-A no prawda.
-Wiesz Blanka bardzo lubię Paula ale sądzić cię o takie rzeczy to przegięcie, ja rozumiem że po tym co zrobiła mu jego pierwsza żona ma prawo mieć uraz i być zazdrosnym ale to przesada...
-Czekaj, o czym ty mówisz co mu zrobiła Jasmine? Ja nic nie wiem!
-Nie opowiadał ci dlaczego rozstał się z nią rozwiódł.?
-Nie, właściwie nawet go o to nie pytałam.
-No to posłuchaj.
Tak więc dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy na temat pierwszego małżeństwa mojego narzeczonego. A mianowicie że jego Jasmine zdradzała go na prawo i lewo z kim popadnie, że za nic miała Paula i jego uczucia do niej i że była z nim tylko dla sławy i jego kasy.
-Boże jaka ja głupia byłam...
-Blanka to nie twoja wina. -pocieszała mnie Iwona
-Gdym tylko wiedziała...
-Ale nie wiedziałaś, a teraz już wiesz, co się stało to się nie odstanie.
-Dziękuję ci kochana ja już muszę już lecieć do domu, pa -pożegnałam się z Iwoną po czym poszłam.
Jakieś 30 minut później weszłam do domu. Moim oczom ukazało się zdemolowane mieszkanie jak gdyby po huraganie. Potłuczone szklanki, zerwane zasłony natknęłam się też na leżące na podłodze na którym byłam ja i Lotman, weszłam do sypialni gdy nagle poczułam w całym pokoju dość mocny zapach alkoholu i śpiącego, już trzeźwego tylko z kacem Paula. Usiadłam obok niego i powiedziałam ze łzami w oczach:
-Iwona powiedziała mi dlaczego ty i Jasmine się rozstaliście. Przepraszam to moja wina. - w tym momencie emocje znów wzięły górę i się rozpłakałam.
Paul podniósł się przytulił do siebie i powiedział:
-To ja cię słońce przeprasza, jak mogłem cię o coś takiego posądzić...
-Proszę nie puszczaj mnie już. -na mojej i Paula twarzy zagościł uśmiech.
-----------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział w nowym roku. :) Jak widać powyżej Blanka i Lotman się pogodzili. Ale czy na długo? Obiecuję wam że ich związek będzie jeszcze wystawiony na próbę... ;) Mimo że sylwester i nowy rok były już tydzień temu to chcę wam życzyć wszystkiego dobrego w 2014. :D

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ