Zanim wsiadłam do taksówki spojrzałam w okno mieszkania Paula. Widziałam go płakał tak samo jak ja. Skuliłam głowę i z trudem wsiadłam do pojazdu. Skinęłam kierowcy aby zawiózł mnie do najbliższego hotelu gdzie przez kilka następnych dni mam zamiar nocować.
Na telefonie miałam pełno nieodebranych połączeń od całej drużyny. Nie miałam ochoty rozmawiać z nikim. Ale nie udało mi się to, po tym jak zdążyłam się zadomowić się w swoim pokoju, usłyszałam pukanie do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stali Anastasia i Peter Veres . Ze zdumieniem zapytałam:
-Co tu robicie, skąd wiedzieliście w jakim hotelu się zatrzymałam? -z trudem wyrzucałam z siebie każde kolejne słowo.
-Blanka, słońce jesteś przewidywalna aż do bólu... -uśmiechnęła się Anastasia
-Domyślam się po co przyszliscie, wejdźcie.
-Blanka słuchaj, ty pomyślałaś co on teraz bez ciebie zrobi? Przecież stoczy się na dno! Lotman jeszcze nikogo tak nie kochał jak ciebie i maluchy. Codziennie na trening przychodził z uśmiechem na twarzy, trenował ciężko aby zapewnić wam jak najlepszy byt. Zawsze mówił że jesteś dla niego najważniejsza, że mimo przeciwności poradzicie sobie... Wyobraź sobie co on teraz czuje.. Jak cierpi... -uświadamiał mnie Peter
-A poza tym nie rozumiem dlaczego tak tu siedzisz, skoro Jasmine to wszystko zaplanowała, wiedziała jak zareagujesz. Doskonale też wiedziała że dla Paula i dla jego szczęścia jesteś w stanie go zostawić byleby był szczęśliwy. Jestem pewna że już tam u niego jest i go pociesza! A ty tutaj... Zastanów się co robisz nim będzie za późno! Dziewczyno otrząśnij się!
Znów zaniosłam się łzami, tym razem były to łzy mojej głupoty i bezmyślności. Uświadomiłam sobie że jest to mężczyzna mojego życia i nie pozwolę aby jakaś chora na umyśle idiotka mi go odebrała! Mam czekać z założonymi rękami i czekać aż odbierze mi wszystko to co jest dla mnie najważniejsze?! Boże jaka ja głupia byłam przecież on mnie kocha a ja go tak ranię przez swoje durne wywody!
-No nie maż się już, ogarnij się i wracasz do niego!
-Macie rację, dziękuję wam! -z radości przytuliłam przyjaciół
-No już wystarczy ubieraj się Peter zniesie walizki a ty się ogarnij.
Trochę to trwało zanim doszłam do w miarę dobrego stanu. Mimo to na mojej twarzy można było dostrzec korytarze łez. Chwilę później byłam już gotowa do opuszczenia hotelu. Około 30 minut później siedziałyśmy już w samochodzie czekając na Petera, który załatwiał ostatnie formalności związane z wykwaterowaniem. Po krótkim czasie, byliśmy już w drodze do Paula. Jednak jego mieszkanie było na krańcach miasta. Podczas podróży napawałam się widokiem pięknego Rzeszowa. Miasto wyglądało zjawiskowo w migoczącej scenerii, którą zapewnił widoczny szron. Przez strzeliste budynki miasta przebijały się smugi świateł, nadawały one romantycznego nastroju. Uświadomiłam sobie iż kocham to miasto jak żadne inne i że chcę tu zostać jak najdłużej. W mgnieniu oka byliśmy na miejscu z ekscytacji pięknym widokiem miasta wyrwał mnie zapach dymu. Dostrzegłam pożar przy blokowym ogródku, który należał do Paula. Jak poparzona wyskoczyłam z auta pobiegłam na miejsce mimo że wszyscy mi tego odradzali. Przy ogniu stał Lotman paląc swoje rzeczy związane z siatkówką.
-Co ty robisz, oszlałeś?! -krzyknęłam
-Nie, tylko cię kocham!! -podbiegłam do ogniska
-Zostaw to! Zgaś to natychmiast!
-Nie wierzysz co jest dla mnie najważniejsze to proszę!!!!! -usiadłam na ziemi krzycząc przez łzy
-Przepraszam!!!! -Paul podszedł do mnie i przytulił. Zaczął mnie uspokajać po czym przyjechała straż...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i tak zakochani się pogodzili, wszystko zaczyna wracać do normy. Ktoś z Was się spodziewał na taki akt desperacji Paula? Powiem szczerze że sama jestem zaskoczona. ;) Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie opowiadania odsyłam Was na mojego aska : http://ask.fm/Ankaa32 . :) Mam pytanie, po skończeniu tego bloga planuję założyć kolejnego tak więc czy ktoś śledzący poczynania Blanki i Paula czytałby nowe opowiadanie?? Jak zwykle czekam na wasze opinie i pozdrawiam. Do następnego ;)
Anuszka widże że Cię wena twórcza nie opóściła!! :p Ty to potrafisz podnieść adrenalinę. :D no to raczej że każdy bedzie następny czytał ale jak na razie to myśl o tym bo ja Ci nie pozwole tak szybko skończyć tego opowiadania.! :** //s
OdpowiedzUsuńPS. widzę że taty nie było w domu ;p
Anastazja i Peter mieli dużo racji i dobrze się stało, że Blanka ich posłuchała i opamiętała się. Ten akt desperacji Paula trochę przypominał mi jeden z odcinków "Rancza" kiedy Kusy spalił swoje wszystkie obrazy by udowodnić Lucy co jest dla niego najważniejsze. Myślę, że teraz Blanka też zrozumie, że w życiu trzeba słuchać własnego serca, a nie osób, które życzą nam jak najgorzej.
OdpowiedzUsuńCo do drugiego opowiadania, ta jak najbardziej jestem za:)
Pozdrawiam
Lorin |please-stop-us|
Dobrze, że się pogodzili :) Rozdział jak zawsze super :* Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWreszcie się pogodzili <3 Rozdział miód malina :D Czekam na nm :) Pozdro ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam na 4 rozdział: http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/2014/03/4-ja-ze-mam-ciebie-moja-ciamajdo.html
OdpowiedzUsuń"-Nie jestem pewna, czy wiesz, ale pieniądze nie rosną na drzewach i nie można sobie od tak je wziąć. -wysyczałam co nie bardzo spodobało się mojemu koledze. Podszedł o wiele za blisko, a z kieszeni wyciągnął nóż, który wcale nie wydawał się być tępy. Przyłożył go do mojej szyi. Byłam przestraszona, jak nigdy wcześniej. Oczy zaczęły mnie piec, więc wiedziałam co z nich zaraz wypłynie. -Na razie mam tylko tyle. -wyjąkałam, a ten odsunął się."
Pozdrawiam,
OL. ; >