*Oczami Paula*
Przez całą noc byłem w szpitalu razem z Olą. Czuwaliśmy przy Blance. Niestety żadnej poprawy nie ma Blanka nadal może stracić dzieci. Wszyscy jesteśmy wściekli na Jasmine, zrobiła to celowo. Nie wybacze jej tego. Nie sądziłem że posunie się do czegoś takiego. Nie ręczę za siebie kiedy ją spotkam. Po chwili z gabinetu wyszedł lekarz.
-Panie doktorze co z nią już lepiej?
-Niestety, nawet gorzej. Z każdą chwilą dociera do nie bardziej to co się stało. Teraz nie jest zagrożone życie dzieci ale także i pańskiej partnerce.
-Jak to?! Blanka może umrzeć?
-Robimy co w naszej mocy aby do tego nie dopuścić, jednak musi pan podpisać oświadczenie że w przypadku pogorszenia stanu zdrowia rodziny kogo mamy ratować dzieci czy narzeczoną...
-Tak, tak oczywiście. -byłem oszołomiony nie wiedziałem co mam zrobić kocham moje dzieci ale jeżeli stracę Blankę.. Muszę się zastanowić.
*Oczami Oli*
Całą noc nie spałam jestem strasznie zmęczona ale na samą myśl o tym że mogę stracić moją przyjaciółkę łzy cisnęły mi się same do oczu... Lekarz zapewnił nas że czuwają nad Blanką i możemy iść do domu odpocząć, jednak ze złością odparłam że wrócę tu jak najprędzej. Wychodząc ze szpitala widziałam kobietę podobną do Jess ale to chyba nie była ona, Nie miałaby czelności przychodzić po tym to zrobiła...
*oczami Blanki*
Odkąd odzyskałam przytomność czuję się słabo fizycznie a psychicznie... Czuję się winna temu całemu zamieszaniu. Najbardziej żal mi było Paula i Oli. Jak by nie patrzeć wdarłam się do ich życia. Namieszałam w sumie każdemu. Gdyby nie ja. Paul mógłby kontynuować swoją karierę a tak to tylko mu zawadzam. Po chwili do sali, w której leżałam przyszedł Nikolay. Ucieszyłam się ponieważ długo go nie widziałam.
-Dopiero teraz się dowiedziałem od Krzyśka co się stało, jak się czujesz a jak maleństwa?
-Cześć, tak ja widać leżymy w nie najlepszym stanie. -próbowałam się zaśmiać ale i to sprawiało mi trudność.
-Nie żartuj tu nie ma się z czego śmiać. Wiadomo kiedy cię wypuszczą?
-Jak na razie nie, mój stan się poprawi wyjdę stąd. A nie stanie się to szybko. -posmutiałam
-Zleci, zobaczysz. -Niko uśmiechnął się do mnie słodko, co nie ukrywałam działało na mnie jak na najlepszy lek.
-Dziękuję ci za to że przyszedłeś, ale chciałabym się przespać.
-Jasne, już mnie nie ma. Wracaj do zdrowia. Pa. -Niko wyszedł a ja zobaczyłam kopertę na stolik, której wcześniej nie dostrzegłam. Z trudem wzięłam ją do ręki po czym otworzyłam. Moim oczom ukazała się ta oto fotografia:
A z tyłu był podpis "Patrz co zniszczyłaś-nigdy ci tego nie wybaczę" ! W tym momencie znowu nie wytrzymałam, po policzku strumieniem zaczęły mi płynąć łzy. Usłyszałam że ktoś zbliż się do mnie więc zdjęcie razem z kopertą schowałam pod poduszkę. Do pokoju wszedł Piotrek z Paulem z wielkim bukietem kwiatów.
-A to dla ciebie. -wyszczerzył się Pit, lecz nawet bukiet nie poprawił mojego samopoczucia. Paul podszedł do mnie całując mnie w czoło.
Chłopcy widzieli że jest coś nie tak, powiedziałam im. że jestem po prostu zmęczona. I kazałam im wracać do treningów. A ja sobie spokojnie wrócę do zdrowia.
Lotman zmarkotniał, z grymasem a jednocześnie z bojaźnią udał się do wyjścia razem z kolegą.
Mijały dni, tygodnie. Na moją prośbę nikt do mnie nie przychodził a próbowali. W końcu mnie wypisali, cieszyłam się że w końcu ja i bliźniaki mają się lepiej. Jednak moje postanowienia były nieco smutniejsze dla mnie...
Po powrocie do domu Paul miał trening więc go nie było. Zaczęłam się w spokoju pakować. Za około godzinę wrócił Lotman, widząc pełno walizek i pudeł zdenerwował się.
-Co to ma znaczyć?! Co ty robisz?
-Wyprowadzam się!
-Ale jak to?! Znowu zrobiłem coś nie tak?
-Nie, Paul to ja zrobiłam wszystko nie tak!
-Wpakowałam się w twoje życie bez pytania, przeze mnie nie trenujesz tyle ile powinieneś cały czas się mną przejmujesz. Nie mogę patrzeć jak wszystko traci na co pracowałeś latami przez taką nieudacznicę jak ja. Oczywiście dziećmi będziesz mógł się zajmować.
-Co ty wygadujesz?! Jestem najszczęśliwszy na świecie że mam ciebie i dzieciaki. Mimo przeszkód kocham cię i chcę z tobą być rozumiesz? -Paul mnie objął
-Ja też ale nie mogę patrzeć jak się marnujesz. Po resztę rzeczy wpadnę jutro. Aha bym zapomniała. - zdjęłam pierścionek zaręczynowy i oddałam go Lotmanowi po czym wyszłam z mieszkania...
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam Was serdecznie. :) Ale się stęskniłam! :D Leci do Was kolejna część trochę smutna ale sytuacja panująca w opowiadaniu zmusiła mnie do tego. :) Jak myślicie Blanka dobrze zrobiła wyprowadzając się od Pula? Czekam na wasze opinie. Do następnego. Pozdrawiam Anka. :)
Blanka źle zrobiła że tak postąpiła przecież widać że Paul ją kocha nad życie.
OdpowiedzUsuńCo się z nią dzieje wystarczyło głupie zdj i już się wyprowadza od biednego Paula szkoda mi go :(
Mam nadzieje że Blanka to przemyśli i wróci go niego.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://od-spojrzenia-do-zakochania.blogspot.com/
Uff, aż sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Staram się zrozumieć postępowania Blanki, ale wydaje mi się, że nie powinna odchodzić od Paula, w końcu jest z nim w ciąży. A Lotman, żeby ją zatrzymać musi raz na zawsze rozwiązać sprawę z Jasmine. Inaczej on i Blanka nie będą mogli w spokoju cieszyć się swoim szczęściem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Lorin |please-stop-us|
Ehh... Szkoda że Paul z Blanką się rozstali :(
OdpowiedzUsuńPaul powinien raz na zawsze skończyć z tym wszystkimn :) I mam nadzieję że się niedługo pogodzą . :)
Pozdrawiam !
Kochana przepraszam, że tyle czasu zajęło mi dotarcie tutaj - na swoje usprawiedliwienie mam jedno słowo, które znaczy więcej niż nawet Raffaello - uczelnia.
OdpowiedzUsuńUważam, że Blanka postąpiła bardzo, ale to bardzo źle. Nie tak się robi i nie tego spodziewa się po kobiecie, która na zabój kocha i którego dzieci nosi pod sercem. Właśnie dzieci to o nich powinna była myśleć przede wszystkim, a nie o tej kretynce Jasmine! Mam nadzieję, że szybko sobie wszystko przemyśli i wróci do Paula.
Pozdrawiam :*