środa, 19 lutego 2014

Rozdział 17

Słuchawka spadła mi na ziemię p tym co usłyszałam. Pierwszą myślą, która pojawiła mi się w głowie było coś w rodzaju "jak on mnie tu znalazł" ? Mój narzeczony nic nie wiedział o moich relacjach w rodzinie, nawet nie pytał, a ja sama też nikomu się nie zwierzałam, ten temat jest dla mnie bardzo trudny po tym co przeszłam w dzieciństwie wyjeżdżając do Rzeszowa myślałam że zacznę wszystko od nowa aż do dzisiaj...
Do salonu przybiegł zdenerwowany Paul.
-Co się stało kto dzwonił?
-Dzwonili z policji... -  tym momencie mój głos zamarł.
-Jak to czego chcieli? Znowu ten Penchev?
-Nie, o wiele gorzej... -po policzku spłynęla mi łza
-No mów co się dzieje!
-Mój ojciec, jest w mieście, znalazł mnie....
-I co w związku z tym? -zapytał zdezorientowany Paul
-A to się stało że uciekłam z rodzinnego domu do Rzeszowa aby zacząć nowe życie. Od małego bił mnie i mamę. Poniżał nas... Gdyby nie jego wieloletnie prowokacje nie mieszkałybyśmy z nim już od dawna ale zastraszał nas że jeśli odejdziemy do niego to się zabije albo że zniszczy nam życie. Nie wiedział dokąd uciekłam. Ale teraz jest w Rzeszowie. Boję się, tak strasznie się boję...
-Nie bój się. Nic ci nie grozi, jesteś przy mnie.  -wtuliłam się w Lotmana
-Jedźmy już. Miejmy to za sobą... -powiedziałam strachliwym głosem.
-Jesteś pewna że chcesz jechać? Może załatwię to sam?
-Nie, on jest nieobliczalny, jadę z tobą.
Po chwili zeszliśmy na dół, wsiedliśmy do auta po czym udaliśmy się na policję. Za około 15 minut byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka. To miejsce było przerażające. Po prostu nie do opisania.
Po chwili znaleźliśmy się w gabinecie funkcjonariusza, na fotelu siedział ojciec, którego na sam widok miałam ochotę udusić za to co zrobił mi i mamie. Paul na jego widok. Zrobił się wściekły, miał ochotę tak samo jak ja coś zrobić mężczyźnie przez, którego nie miałam normalnego dzieciństwa. Dobrze że w pomieszczeniu był policjant bo by się pobili.
Ojciec wstał z krzesła obrócił się w naszą stronę. Na widok jego twarzy o razu zrobiło mi się nie dobrze.
-Witaj, córeczko.
-Dzień dobry. -nie byłam w stanie na niego patrzeć mój wzrok błądził po pokoju.
-I tylko tyle masz mi do powiedzenia?
-A ty? Przez tyle lat musiałyśmy cię z mamą znosić a teraz co? Zjawiasz się nie wiem po co i będziesz zgrywać wielkiego tatusia? Wiedz że dla mnie jesteś nikim!
-Po co tyle gniewu? A nie przedstawisz mi twojego kolegi?
-Kolegi?! To jest mój narzeczony ale nie wiem czy będzie cię to obchodzić...
-Ooo to kiedy ślub? Już nie mogę się doczekać kiedy poprowadzę moją córunię do ołtarza.
-Zapomnij! Jesteś ostatnią osobą, która mogła by mnie prowadzić do ołtarza. Brzydzę się tobą. Jesteś dla mnie skończony! Rozumiesz?!
-Ale po co te nerwy? Chcę się pogodzić.
-Nie licz że kiedyś ci wybaczę. Przez ciebie nie wiem gdzie jest mama i co się z nią dzieję.
Do rozmowy wtrącił się Paul:
-Niech pan się nie wtrąca w nasze życie. A jeżeli chce pan szczęścia córki prosze ją zostawić w spokoju! Tym bardziej że spodziewamy się dzieci.
-Co dzieci? Będę dziadkiem super. A ty synku uważaj co mówisz bo możesz się przeliczyć...
-Wypraszam sobie!
-Dobra koniec tego! Paul wychodzimy! A to się nie wtrącaj w nasze życie. W ogóle zapomnij o tym spotkaniu zapomnij o mnie i o mamie. Zapomnij że miałeś rodzinę! - po tych słowach wyszliśmy z komisariatu.
Ta rozmowa kosztowała mnie wiele nerwów. Chyba jest najgorszą z tych, które do tej pory przeprowadziłam w swoim życiu. Przez całą drogę powrotną płakałam. Nie mogłam się pozbierać. To była dla mnie straszna trauma.
Po powrocie do domu miałam złe przeczucia odnośnie dzisiejszego spotkania po latach... Od razu położyłam się spać z tego natłoku wrażeń.

*Oczami Paula*
Co za tupet po tym jak potraktował Blankę ma czelność wracać po latach jak gdyby nigdy nic?! Myślałem że przyleje gościowi. Ani przez chwilę nie pomyślałem że ten facet to mój zięć. Miałem wiele pytań do Blanki o jej przeszłość ale widząc jak to przeżyła i nadal przeżywa, nie chcę jej męczyć. Być może i tak już za dużo się dowiedziałem jak na jeden dzień...
---------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest kolejna część- 17 .
Wielu z Was myślało że to chodziło o Nikolaya z tym wezwaniem a tu proszę. Czy waszym zdaniem ojciec Blanki namiesza w ich życiu? ... Pozdrawiam i do następnego. 

PS. Przepraszam że taki krótki rozdział. :) Następny będzie dluższy. ;)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ



3 komentarze:

  1. super rozdział jak zawsze :*** czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojciec ? ! Nie spodziewałam się tego , że to ojciec xD Myślałam że to ten cały Penchev ;) Mam nadzieję że on nie wtargnie do życia Paula i Blanki i nic im nie zepsuję. ;)
    Pozdrawiam ;D
    I zapraszam do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też spodziewałam się jakiś problemów z Nikolay'em, ale Blankę spotkało chyba jeszcze coś gorszego. Nie wiem czego chce od niej ojciec i jaki miał interes w tym by ją po latach odnaleźć, ale tak czuję, że niczego dobrego to nie przyniesie. To w sumie smutne, że jest na świecie wiele dzieci, które po latach czują do swoich rodziców tylko niechęć.
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam,

    Lorin |please-stop-us|

    OdpowiedzUsuń