-Jak tam moje aniołki się czują?
-Wszystko w porządku.
-Co na śniadanie?
-Śniadanie?
-Chyba obiad. Jest godzina 12:00.
-Już południe? Dlaczego mnie nie obudziłaś?
-Tak smacznie spaleś że nie miałam serca żeby cię zrywać... -Lotman tylko zamruczał po czym wtulił się we mnie.
-O której idziesz na siłkę?
-Właśnie zapomniałem cię uprzedzić. Dzisiaj nie ide na siłownię tylko na obiad wpadają Ignaczakowie. Mają być o 15:00.
-I mówisz mi o tym w południe?! Czyś ty zwariował? Już mi iść do sklepu zrobić zakupy!
-Ale Blanka!...
-Już! I to w podskokach. - ach ci mężczyźni. Pogratulować refleksu.
Wzięłam się za sprzątanie mieszkania. Każde pochylenie było katorgą. Przez mój brzuch z coraz większą trudnością wykonywałam podstawowe, domowe czynności. Ale coś za coś. Po jakimś czasie wrócił Paul i zaczęliśmy przygotowywać obiad. Tak jak było umówione o 15:00 pojawili się Ignaczakowie ze swoimi pociechami. Tylko pozazdrościć takich maluchów. Chociaż jak by Seba usłyszał że mówię na niego "maluch" to by się obraził... Wizyta naszych znajomych minęła w miłej atmosferze. Jak zwykle Krzysiek z Lotmanem w swoim towarzystwie nie mogli być tylko 3 godziny więc od razu po spotkaniu umówili się na spacer. Jak to ujęli "męski spacer" tak więc ja i Iwona musiałyśmy na to przystać. Żona Igły pomogła mi pozmywać po czym wróciła do domu. A ja znowu zostałam sama.
Po chwili zadzwonił mi telefon, kiedy tylko ujrzałam że próbuje się ze mną skontaktować Ola odebrałam z uśmiechem na twarzy.
-Halo?
-Cześć. Jak się czujesz?
-Mogło być lepiej ale tragedii nie ma.
-Jak zwykle. Cała Blanka prawdy nie powie nigdy!
-Ale to prawda!
-Dobra, dobra ja swoje wiem. Słuchaj nie uwierzysz kogo dzisiaj widziałam w Rzeszowie!
-Kogo?
-Nie jestem pewna czy ci mówić bo wiesz...
-Olka, kogo?!
-Jasmine, jest w mieście widziałam ją jakieś 15 minut temu jakieś dwie ulice od waszego bloku.
-Nie?!
-Tak! Nie wiem co tu robi i po co wróciła ale mówię ci uważaj teraz na Paula. Gadałam z jej byłą koleżanką ponoć chcę odzyskać Lotmana. Czekaj to za godzinę wpadnę do ciebie wpadnę i pogadamy.
-Okej, czekam... -wydukałam po czym się rozłączyłam.
Usiadłam na kanapie, schowałam twarz w dłonie. Po upływie 5 minut usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam pewna że to Ola ale się myliłam... To była Jasmine
-Co ty tutaj robisz? W ogóle jak ty masz czelność tutaj przychodzić?
-Nie zapominaj że to mieszkanie należało kiedyś również do mnie! To co wpuścisz mnie do swojego mieszkania? - uchyliłam lekko aby weszła.
-Trochę się tu pozmieniało... -gotowało się we mnie patrząc na jej twarz na której rysował się sztuczny uśmiech.
-Szkoda tylko że nie masz już na to wpływu...
-Oj mylisz się skarbie, a właśnie pewnie zastanawiasz się po co wróciłam.
-Właśnie może zechcesz być tak łaskawa i powiedzieć po co się znowu pojawiłaś?!
-Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć. Przyjechałam walczyć o mężczyznę, którego ty mi zabrałaś!
-Ja zabrałam?! A to ja go zdradziłam?! Ja się puszczałam?! Chyba się zapominasz!
-Ojej nie tak nerwowo bo się twoje dzieciaki wystraszą! -w tym momencie myślałam że jej coś zrobię
-Odwal się od dzieci moich i Paula!
-No właśnie zapomniałam zapytać zapytać cię o najważniejsze! Jak tam tatuś?
-Skąd ty to wszystko wiesz?! -po jej uśmieszku doszło do mnie że to ona go nasłała, chciała mnie wykończyć.
-Brawo królewno! Myślałam ze jesteś bardziej głupia, a tu taka niespodzianka.
-Dlaczego ty to robisz? - w tym czasie do mieszkania wparowała Ola.
-No nie! Co ty tu robisz idiotko?!
-No proszę, posiłki? Blaneczka nie da rady się sama obronić?
-Wyjdź stąd! Albo dzwonię na policję! Won! -dziewczyny zaczęły się kłócić a ja poczułam ostry ból brzucha. Po czym osunęłam się na ziemię z hukiem.
-Blanka co ci jest? Odezwij się! -zaczęła mnie cucić przestraszona przyjaciółka.
-Dobra ja spadam, bo zaczyna wiać nudą... - z twarzą zwycięzcy Jess wypadła z mieszkania.
Ola zadzwoniła po pogotowie. Zabrali mnie do szpitala.
*Oczami Paula*
Za spaceru wyrwała mnie Olka. Od razu pojechałem do szpitala. Dopiero tam dowiedziałem się co się stało i przez kogo. Byłem wściekły na Jess.
Na diagnozę czekaliśmy z Olką około 1,5 godziny.
-Panie doktorze co jej jest?
-Sytuacja jest nie za wesoła. Przez stres pańska narzeczona jest w ciężkim stanie, na tyle ciężkim że w każdej chwili może poronić.
Po tych slowach lekarza usiadłem na krześle i zacząłem płakać....
-----------------------------------------------------------------------------------
Tak oto się przedstawia 18 część. Mam nadzieję że się podoba. Ktoś się spodziewał że to wszystko sprawka byłej żony Paula? Do następnego i pozdrawiam. :* :)